PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=735231}
5,7 10 406
ocen
5,7 10 1 10406
Mamusie bez synusiów
powrót do forum filmu Mamusie bez synusiów

Lekka komedia, przyjemny seans, czego chcieć więcej?

,,Mamusie bez synusiów'' to jedna z nowości na platformie Netflix (muszę jeszcze nadrobić ,,Operacja Bracia'' i trzeci sezon ,,Domu z Papieru''), która opowiada bardzo prostą historię. Mamy trzy przyjaciółki, których synowie dawno się już wyprowadzili. Porzucone i zapomniane w Dzień Matki postanawiają wyjechać do miasta, by zrobić im niespodziankę oraz nieco w ich życiach namieszać. I muszę powiedzieć, że kiedy wyszedł pierwszy zwiastun, nie byłem zbytnio pozytywnie zachęcony i sądziłem, że wszystkie już dobre żarty zostały powiedziane w zwiastunie i że twórcy nie będą już mieli niczego do dodania. Jednakże, po obejrzeniu całego filmu, można śmiało stwierdzić, że jest to film do polecenia i można się na nim dobrze bawić. Otóż nie jest to komedia, której żarty są kategorii podrzędnej i w ogóle nas nie śmieszą (tak jak w polskim filmie pt. ,,Fighter''), ale coś za tym wszystkim idzie. Oczywiście zdarzył się jeden taki przypadek, gdzie twórcy totalnie odlecieli i zrobiło mi się nie dobrze w pewnym momencie, była to scena ,,przeprosin'' w restauracji, ale poza tym jednym wyjątkiem, ja się nawet dobrze bawiłem. Bowiem w tym filmie faktycznie można znaleźć pewne podobieństwa, typu moja matka jest taka sama jak itd. i to świetnie wybrzmiewało, zwłaszcza, że ja odnalazłem wśród tych trzech kobiet swoją mamę. Komedia ta była też bardzo przemyślana, ponieważ tylko w małych ilościach zdarza się, że kompletnie twórcy dadzą nam od czapy i nie będziemy mogli się zorientować, o co w tym chodziło, ale biorąc pod uwagę całość to jednak ten przekaz idzie w parze z humorem, co idealnie dla mnie wybrzmiewa. Nie jest to jednak film dla tych, którzy po obejrzeniu będą oczekiwali, że coś to zmieni w ich życiu, że będą teraz inaczej patrzeć na kinematografię, ale jest to seans przede wszystkich dla tych, którzy chcą się wyluzować, pośmiać i mieć dobry fun.

Aktorsko tutaj też jest nieźle. Angela Bassett, Patricia Arquette i Felicity Huffman są według mnie jednym z lepszych elementów tego filmu. Poradziły one sobie bardzo dobrze i najlepiej się je oglądało, jak były wszystkie razem na ekranie, bo w pewnym momencie dochodzi do powiedzmy ,,roszady'' i nasze bohaterki się rozdzielają, muszą przemyśleć parę rzeczy i tam trochę te aktorstwo poszło na drugi plan, jednakże lepszy był wtedy wydźwięk emocjonalny, więc coś za coś. Ich motywacje są calkiem dobrze uzasadnione i świetnie się one razem uzupełniały, bo każda była zupełnie odmienna. No właśnie, nasze bohaterki nie są zarysowane już na samym początku, ale my poznajemy je dopiero jak trochę czasu już minie. Jednakże ich filmowi synowie wypadają niestety, ale gorzej od nich. Jake Lacy, Jake Hoffman wypadli trochę tak miernie i niezbyt ich postaci polubiłem, aczkolwiek Sinqua Walls wypadł z tej trójki najlepiej. Przejdźmy zatem do scenariusza, który jak wiadomo, nie jest jakiś wybitny w takich produkcjach, ale w tym przypadku tej radochy dostarczał. Dialogi może nie były zawsze strzałem w dziesiątkę i pozostawiały sobie wiele do życzenia, ale w ostatecznym rozrachunku, wybrzmiewał całkiem dobrze. Wow, nie mam dzisiaj prawie niczego do krytykowania, jaka zmiana po ostatniej recenzji! No to w takim razie przejdźmy do minusów.

Jeśli natomiast chodzi o wątki, to z nimi bywa różnie .Jak już wcześniej wspominałem, pod już sam koniec filmu nawet dobrze wybrzmiewa wątek bohaterki granej przez Angelę Basett, zwłaszcza scena z listą, którą pisze jej filmowy syn, wtedy naprawdę łzy poleciały. W ogóle jej wątek był chyba najlepszy ze wszystkich, ponieważ jej wątek opierał się na tym, że nie mogła się ona pogodzić z myślą, że straciła zarówno męża jak i syna. Natomiast jeśli chodzi o wątek bohaterki granej przez Patricie Arquette to wydźwięk emocjonalny tego wątku pod względem zaakceptowania dziewczyny jej syna wypadł dość miernie i choć wiem, że takie matki dość często się zdarzają to czegoś mi jednak tu zabrakło. Zaś wątek Felicity Huffman był w na pewnym etapie produkcji tak bardzo przemielony i absurdalny, że coś mi się już zaświeciło, ale twórcom udało się ten wątek jakoś uratować, więc katastrofa zażegnana. Wizualnie ten film jest bardzo dobry, może montaż jest trochę taki średniawy i te zabiegi filmowe, typu ,,impreza firmowa, na którą matki nie są zaproszone'', to w tym momencie film zaczyna poważnie kuleć. Natomiast muzyka, udźwiękowienie jak najbardziej na plus.

Podsumowując, film ,,Mamusie bez synusiów'', albo oryginalnie ,,Otherhood'', dostaje ode mnie 7 / 10. Bawiłem się na nim dobrze. Oczywiście film ten nie jest niczym nowym, bo filmów z matkami w rolach głównych było już mnóstwo, tylko miały pozmieniane fabuły ,ale poza tym jest całkiem niezły, wręcz idealny na wieczorny seans z paczką znajomych, czy z rodziną, a najlepiej to już z własną matką. A no właśnie, mam jeszcze jedno zastrzeżenie co do dystrybucji filmu. Dlaczego ten film nie pojawił się pod koniec maja, w okresie kiedy ten Dzień Matki jest? No bo kurcze, sierpień?W takim razie to by było na tyle i do zobaczenia wkrótce.

ocenił(a) film na 8
Franek_321

Zgadzam się, że to zabawny i jednocześnie wzruszający film. Mnie też bardzo się spodobał.
Co do zastrzeżenia, według informacji podanej na stronie filmu pierwotna premiera filmu miała być pod koniec kwietnia - "W związku ze skandalem łapówkarskim na amerykańskich uczelniach, w który zamieszana została gwiazda produkcji Felicity Huffman, Netflix postanowił przesunąć datę premiery filmu z 26 kwietnia na 2 sierpnia 2019 roku".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones